Pamiętasz czasy, gdy lot do Londynu czy Paryża wydawał się luksusem zarezerwowanym dla wybranych? Dziś te miasta są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Dwie godziny lotu z Warszawy i już spacerujemy po Montmartre lub podziwiamy Tower Bridge.
Rewolucja tanich linii lotniczych sprawiła, że Europa stała się jednym wielkim miastem. Weekend w Rzymie kosztuje tyle co kolacja w dobrej restauracji, a spontaniczny wypad do Barcelony wymaga jedynie sprawdzenia aplikacji z biletami.
Najbardziej fascynujące jest to, jak zmienił się nasz sposób myślenia o odległości. Kiedyś planowaliśmy urlop na miesiące z wyprzedzeniem. Teraz w piątek rano możemy zdecydować się na weekend w Amsterdamie, a wieczorem już pakować walizkę.
Samolot przestał być środkiem transportu – stał się wehikułem czasu. Rano kawa w Krakowie, lunch w Mediolanie, kolacja w Neapolu. To już nie science fiction, to nasza rzeczywistość.
Świat się skurczył, ale paradoksalnie stał się przez to większy. Każdy weekend to szansa na nowe odkrycie, nową przygodę, nowe wspomnienia. Jedyne pytanie brzmi: gdzie tym razem?